LE Essence Fruity cień w kremie
Czytelniczki, które znają mnie troszkę lepiej wiedzą, że cieni w kremie omijam szerokim łukiem. No właśnie, więc jakim cudem w mojej kolekcji znalazł się ten? Cóż nie ukrywam, że ciesząc oko nową limitowanką Essence, którą po raz pierwszy mogłam w całości podziwiać na żywo, nieco poniosło mnie i poza nieszczęsnymi ozdobami do paznokci (KLIK) w koszyku wylądował także cień w kremie. Nie był to całkiem bezmyślny zakup, ponieważ cień ma piękny kolor. Dokładnie taki jakie lubię w codziennym makijażu i właśnie tym skradł moje serce.
Cena i dostępność
ok.10 zł w sieci drogerii Natura. Edycja limitowana.
Opakowanie
Szklany słoiczek z plastikową nakrętką mieści w sobie 4 g produktu. Opakowanie ładne, ale niestety niepraktyczne. Stosunkowo mała średnica pojemniczka utrudnia wydobycie produktu placem. Szczególnie jeśli nosi się długie paznokcie.
Konsystencja
Nie mam dużego doświadczenia z tego typu produktami. Pierwszy i ostatni raz cienia w kremie użyłam dobre kilka lat temu i z tego co sobie przypominam to miał zupełnie inną konsystencję. Ten jest lekki. Bardziej powiedziałabym, że to żelowy mus/sorbet, a nie krem. Może właśnie w tym tkwi cały sekret, że sprawdził się na moich wymagających powiekach doskonale.
Kolor
Edycja limitowana Fruity posiada trzy propozycje kolorów do wyboru. Ja wybrałam odcień nr 01 Sorbet. Jest to delikatna, pastelowa brzoskwinka. Posiada mnóstwo malutkich rozświetlających drobinek.
Wiele negatywnych komentarzy, które przeczytałam w internecie na temat tych cieni dotyczy ich słabej pigmentacji. Potwierdzam, kolor jest bardzo subtelny, ale sądzę, że o to właśnie chodziło. Makijaż na lato powinien być lekki i świeży, a ten cień będzie jego doskonałym uzupełnieniem. Na pewno nie jest to kolor zarezerwowany dla osób, które lubią mocny efekt, ale na pewno przypadnie do gustu tym, którzy podobnie jak ja cenią sobie naturalność.
Aplikacja
Najwygodniej nałożyć cień palcem. Zajmuje to dosłownie chwilkę. Cień rozprowadza się równomiernie. Dla wzmocnienia koloru można powtórzyć aplikację.
Trwałość
W związku z tym, że mam wyjątkowo tłuste powieki zawsze przed nałożeniem cienia aplikuję bazę Kryolan, a następnie lekko przypudrowuję pudrem matującym tej samej firmy. Taka mieszanka zapewnia dość trwały efekt- w przypadku tego cienia ok.10 godzin. Zdjęcia makijażu, które możecie zobaczyć niżej zostały zrobione po całym dniu. Kolor nie blaknie, rozświetlające drobinki nie migrują, a cień jeszcze nie rozwarstwia się.
Efekt
Nie posiadam dobrego aparatu ani szczególnych umiejętności fotograficznych, więc proszę o wyrozumiałość :) Cień na powiece, jak i cały makijaż na żywo prezentuje się o wiele lepiej. Cień ładnie rozświetla spojrzenie, nadaje oczom blasku i świeżości. Uwielbiam taki look i właśnie taki makijaż noszę na co dzień.
0 komentarze